Lista chorób jest długa. "Dzieci pytały, czy świecę w ciemności". Janina Scarlet to amerykańska psycholożka kliniczna, która jest autorką innowacyjnej terapii superbohaterów. Sama ma się za superbohaterkę. Jako trzyletnia dziewczynka przeżyła katastrofę w Czarnobylu. Przez lata zmagała się z chorobami i dolegliwościami
Wiele osób, którym opowiadałam o moich planach na długi sierpniowy weekend, łapało się za głowę. O ile jeszcze zwiedzanie Kijowa, po szybkim wyjaśnieniu, że nie ma tam wojny, spotykało się ze zrozumieniem, o tyle zwiedzanie Czarnobyla (co nie jest do końca właściwym określeniem, ale o tym za chwilę) wzbudzało spore zdziwienie. Być może to faktycznie dziwny pomysł na weekend. W 1986 roku, kiedy w elektrowni w Czarnobylu wybuchł reaktor numer 4, na zawsze zmieniając świat, i nie ma w tym słowa przesady, miałam 2 lata. Całe moje dzieciństwo skażone było katastrofą w Czarnobylu, piłam płyn Lugola (w teorii miał uchronić tarczycę przed wchłonięciem radioaktywnego izotopu jodu), obejrzałam masę filmów dokumentalnych na ten temat, aż wreszcie nadarzyła się okazja, by zobaczyć Strefę Wykluczenia na własne oczy. To 30-kilometrowa, zamknięta strefa wokół terenów najbardziej dotkniętych skutkami katastrofy, zwana również Zoną. Czy zwiedzanie okolic elektrowni jądrowej jest bezpieczne? Jak zorganizować taki wyjazd? Sprawdźcie! Spis treści1 Katastrofa w telegraficznym skrócie2 Gdzie jest Czernobyl i Prypeć, czyli dwa słowa o Strefie Wykluczenia3 Zwiedzanie Strefy Wykluczenia4 Zalesie5 Oko Moskwy6 Przedszkole w Kopacze7 Elektrownia i reaktor nr 48 Prypeć – miasto widmo9 Informacje Jak się przygotować?10 Czy taka wycieczka jest bezpieczna? Katastrofa w telegraficznym skrócie Nie chciałabym tu przepisywać internetu, więc w dużym skrócie tylko przypomnienie co się stało. Resztę doczytacie w Wikipedii. W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku w jednym z reaktorów w wyniku przegrzania reaktora doszło do wybuchu wodoru, pożaru oraz rozprzestrzenienia się substancji promieniotwórczych. Najbardziej ucierpieli mieszkańcu najbliżej położonego miasta Prypeć, które zresztą powstało głównie z myślą o rodzinach przyszłych pracowników elektrowni. Zarówno miasto, jak i elektrownia powstawały w tym samym czasie, jednak mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy z tego, jaka energia skrywana jest w nowo powstałym cudzie technologicznym. Ówczesne ZSRR z resztą bardzo zadbało o mieszkańców, tworząc, jak na tamte czasy, miasto doskonałe z licznymi atrakcjami dla mieszkańców, dobrze zaopatrzonymi sklepami (podczas gdy w pozostałej części Ukrainy, podobnie ja w Polsce wciąż obowiązywały kartki żywnościowe), i wizją świetlanej przyszłości. Nikt nie zaprzątał sobie głowy tym, co skrywa elektrownia, dlatego też później, po wybuchu, tak ciężko było im zrozumieć, czym jest niewidzialny, śmiercionośny wróg, jakim było promieniowanie. Wkrótce po wybuchu ewakuowano mieszkańców Prypeci i okolicznych wsi. Drewniane domy równano z ziemią i zakopywano, zwierzęta gospodarskie i domowe rozstrzeliwano lub porzucano, ludzie zaczęli umierać w wyniku choroby popromiennej. Wydzielono 30-kilometrową Strefę Zamkniętą kontrolowaną przez ukraińskie władze. Strefę, która obrosła legendami i pobudza wyobraźnię od ponad 30 lat. Gdzie jest Czernobyl i Prypeć, czyli dwa słowa o Strefie Wykluczenia Na dzień dobry otrzymujemy mapę-certyfikat wraz z dozymetrem (licznikiem Geigera) do pomiaru promieniowania w trakcie pobytu w Strefie Wykluczenia. Już patrząc na mapę, widzimy jak w sumie nieprawidłowo mówi się o elektrowni w Czarnobylu czy katastrofie w Czarnobylu, kiedy miasto o tej nazwie oddalone jest o ok. 18 km od samej elektrowni. Najbliżej elektrowni, zaledwie 4 km od niej, znajduje się Prypeć, jednak kiedy podejmowano decyzję o budowie elektrowni, jedynym miastem w tej okolicy był właśnie Czarnobyl. Prypeć powstawała razem z jądrowym cudem techniki. Zarówno wtedy, jak i dziś mieści się tu administracja związana z elektrownią, współcześnie również ze Strefą Wykluczenia. Jest to wydzielony, 30-kilometrowy obszar wokół elektrowni, w nim natomiast dodatkowo oznaczono 10-kilometrowy teren szczególnie bliski reaktorowi nr 4, wykazujący większe promieniowanie niż pozostałe strefy Zony. Spójrzmy na mapę: Punktualnie o 8:00 ruszamy z Kijowa, do pokonania mamy okołp 110 kilometrów. Naszą przewodniczką jest Natalia, która wyczerpująco opowiada o wszystkich aspektach związanych z Zoną, katastrofą, życiem po i przed wybuchem reaktora nr 4. Po drodze zatrzymujemy się tylko na stacji benzynowej, to ostatnia szansa na skorzystanie z w miarę normalnej toalety oraz uzupełnienie zapasów wody i jedzenia. Co prawda w stołówce pracowników elektrowni czeka nas obiad, jednak dzień będzie długi w dodatku upalny, powyżej 30 stopni. Dozymetr w Kijowie wskazuje 0,12 µSv/h natomiast norma państwowa uważana za bezpieczną to 0,30 µSv/h. Punkt kontrolny Dytiatky to początek Strefy Wykluczenia i pierwsza z kilku kontroli, jaka nas dziś czeka. Uczestnicy wszystkich wycieczek ustawiają się w kolejce i jeden po drugim podchodzą do policjanta, który sprawdza paszport oraz zawartości torebek i plecaków. Paszport musi zgadzać się z danymi wcześniej przekazanymi do organizatora wycieczki, nawet jedna literówka może zakończyć naszą wizytę w Zonie w tym miejscu. W Zonie niedozwolone jest palenie papierosów poza wyznaczonymi miejscami (widziałam 2 przez cały dzień), jedzenie i picie czegokolwiek znalezionego w Strefie, a także spożywanie swojego jedzenia poza autobusem. Szczególnie w strefie 10-kilometrowej zakazane jest siadanie na czymkolwiek, opieranie się i dotykanie przedmiotów. Oczywiście poruszając się po terenie całej Zony, trzeba uważnie patrzeć pod nogi, jest tu cała masa rupieci, potłuczonego szkła, wystających gwoździ i tym podobnych. Teoretycznie nie wolno wchodzić do żadnych zabudowań. Teoretycznie, bo największą frajdą i atrakcją wycieczki jest właśnie zaglądanie do opuszczonych budynków. Za przyzwoleniem przewodników wskazujących, które budynki raczej nie zawalą się nam na głowy. Zalesie Czas zaoszczędzony na punkcie kontrolnym (poszło nam wyjątkowo sprawnie przy tej liczbie chętnych, byliśmy też sporo wcześniej) przeznaczamy na małą eksplorację jednej z wiosek położonej w Zonie. To Zalyssia lub bardziej swojsko Zalesie, gdzie poza zwykłymi domami znajdował się również sklep i gabinet lekarski. Niektóre elementy jak miś na kuchence czy fiolka na parapecie są nieco wyreżyserowane przez stałych bywalców Strefy, ale jak dla mnie nie ma w tym nic złego. Licznik Geigera pokazuje trochę ponad to, co w Kijowie – 0,23 µSv/h. Przed nami wjazd do 10-kilometrowej ścisłej Strefy i punkt kontrolny Leliw, który przechodzimy bez większych problemów. Oko Moskwy Na ten punkt programu jarałam się jak wojska Jamie’go z 7. sezonu Gry o tron. Radar Duga-1 nazywany również Okiem Moskwy, to instalacja radzieckiego strategicznego radaru pozahoryzontalnego pracującego w zakresie fal krótkich. Zwrócona w stronę USA miała służyć do wykrywania nadlatujących nad terytorium ZSRR pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi. Prace nad budową tego radaru rozpoczęły się na początku lat 70-tych, a w 1976 roku stacja rozpoczęła pracę. Był to jeden z tajnych elementów systemu obronnego Rosji, nic dziwnego więc, że jego położenie maskowano. Za przykrywkę służył stary, nieużywany ośrodek pionierski dla młodzieży i taka też informacja znajdowała się na mapach. Jeśli nawet ktoś zbłądził, to zaraz po zjeździe z głównej drogi, witał go przystanek z wizerunkiem pluszowego misia. Dalej znajdowały się już tylko tablice ostrzegające o zakazie dalszego przejazdu, za którymi ciekawskich delikwentów można było zastrzelić. Radar wymagał aż 1000 osób do jego obsługi. 26 kwietnia 1986 radar został wyłączony, aby ochronić jego elektronikę przed uszkodzeniem, które mogło być wywołane podwyższonym promieniowaniem. Dwa lata później zamknięto stację całkowicie, gdy okazało się, że z powodu wysokiego promieniowania obiekt nie będzie działać. W tym miejscu dozymetr po raz pierwszy zaczyna piszczeć – miejscami przekraczamy dozwoloną normę 0,30 µSv/h. Przedszkole w Kopacze Jedno z najbardziej napromieniowanych miejsc podczas zwiedzania Zony, najwyższy wskaźnik przy ziemi wyniósł ponad 9,70 µSv/h, bo to ona jest w ścisłej Strefie napromieniowana najbardziej, dlatego trzeba się trzymać chodnika i specjalnie nie oddalać. Przedszkole jest o tyle przerażające, że zachowało się tu wiele elementów wyposażenia: zabawki, małe łóżeczka, książeczki. Znowu, niektóre inscenizacje są lekko makabryczne, jednak ciężko im odmówić budowania klimatu. Elektrownia i reaktor nr 4 Choć ostatni reaktor zakończył działalność w 2000 roku, nie oznacza to, że teren elektrowni jest opustoszały. Pracujący tu całą dobę specjaliści i zwykli robotnicy czuwają nad bezpieczeństwem wygaszonych reaktorów. Elektrownia w chwili wybuchu miała miała uruchomione 4 reaktory, piąty był w budowie, planowano budowę szóstego. Funkcjonujące reaktory wygaszano kolejno w 1989, 1996 oraz 2000 roku. Nad reaktorem numer 4 stworzono specjalny sarkofag, mający chronić radioaktywne pozostałości przed wydostaniem się na zewnątrz, jednak budowany w pośpiechu nie był on zbyt trwały i szczelny. Dlatego w 2013 roku francuska firma Novarka rozpoczęła budowę nowej osłony, którą sfinansowały USA, Unia Europejska, w tym Polska 1,5 mln €. Ponieważ prace tak blisko źródła skażenia nawet po 30 latach były bardzo groźne dla zdrowia, zdecydowano się osłonę zbudować gdzie indziej, następnie przetoczyć ją na szynach nad reaktor nr 4. Stało się to w listopadzie 2016 roku i nowa konstrukcja ma przetrwać kolejne 100 lat (podczas gdy pierwotna miała służyć tylko 10, a musiała wytrzymać prawie 3-krotnie dłużej). Przerwę na obiad mamy zaplanowaną w kantynie przy elektrowni, gdzie obiad jedzą również pracownicy elektrowni. Zanim tam jednak wejdziemy, musimy przejść mały test z napromieniowania w specjalnej maszynie. Zadziwiająco nasze dozymetry nie wariują jakoś wybitnie – wskazują tylko ok. 5,0 µSv/h. Prypeć – miasto widmo Zanim stało się skansenem i krajobrazem post-apokaliptycznym, było krainą mlekiem i miodem płynącą. Założone na początku 1970 roku jako osiedle dla pracowników elektrowni jądrowej w Czarnobylu, kreowane było przez ZSRR jako miasto marzeń: z nowoczesną infrastrukturą, dobrze zaopatrzonymi sklepami, bez kartek na żywność. Wkrótce przyciągnęło nie tylko pracowników elektrowni, ale ludzi szukających dla siebie lepszego życia. Wkrótce jednak eldorado zamieniło się w śmiertelny koszmar. Nieco ponad dobę od wybuchu ewakuowano około 50 tysięcy mieszkańców, którzy mieli zabrać tylko najpotrzebniejsze i nieskażone rzeczy. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, że do swojego pięknego miasta nigdy nie wrócą. Oczywiście przez te wszystkie lata od wysiedlenia Prypeć był rozkradany przez byłych mieszkańców, złomiarzy oraz aktualnie czyniących najwięcej szkód turystów. Jednak mimo to czas się tu zatrzymał. W Prypeci bezwzględnie nie wolno wchodzić do budynków, więc … mamy to robić po cichu. Jest kilka klasyków, które każdy widział na zdjęciach z netu: basen, szkoła z maskami, widok z dachu…. Niby policja pilnuje, a jednak większości się udaje je zobaczyć. Choć muszę przyznać, że akurat połowie naszej grupy się nie udało, bo akurat trafił się patrol. Tak przynajmniej twierdził przewodnik drugiej grupy. My w takim razie miałyśmy szczęście. Wskaźnik pod napisem Prypeć osiąga wartość ponad 6,0 µSv/h. Czernobyl – wycieczka do Zony Poza tym w Prypeci jest do zobaczenia jeszcze jedna słynna atrakcja – wesołe miasteczko. Na temat tego, czy było ono uruchomione jeszcze przed wybuchem nie ma pewności, bo nie są co do tego zgodni nawet byli mieszkańcy. Jedno jest pewne, po 30 latach nieużywania wygląda należycie przerażająco. W domu kultury przy głównym placu straszą pozostałości z przygotować do Święta Pracy, w końcu 1 maja był tuż za pasem. Informacje praktyczne Do Strefy Wykluczenia można dostać się wyłącznie z licencjonowanym biurem podróży. Wraz z Kami na jednodniową wycieczkę wybrałam się z zdaje się największą firmą organizującą wyjazdy tego typu. Niedzielna wycieczka kosztuje 88$, dodatkowo płatne są obiad – 5$ oraz licznik Geigera – 10$ (można wziąć jeden na 2 osoby). Polecam dokonywać rezerwacji z wyprzedzeniem, szczególnie jeśli zależy Wam na dozymetrze, bo im bliżej wyjazdu tym może się okazać, że wszystkie są już zarezerwowane. W cenie macie oczywiście transport z Kijowa autokarem lub/i minibusem (w naszym przypadku to były aż 2 autokary i jeden minibus), opiekę przewodnika, ubezpieczenie na czas wycieczki, mapę-certyfikat na pamiątkę, gdzie na koniec wyjazdu wpisana zostaje dawka promieniowania, jaką przyjęliście. W naszym wykonaniu to było 0,003 mSv, czyli tyle, ile otrzymuje się na przykład podczas godzinnego lotu samolotem. Dla chętnych firma organizuje również 2-dniowe wycieczki z noclegiem w Czarnobylu (na mapie będzie to trasa zaznaczona pomarańczowym kolorem). Wszystkie wycieczki przeznaczone są wyłącznie dla osob pełnoletnich i odbywają się po angielsku lub rosyjsku. Wycieczki odbywają się z Kijowa, do którego aktualnie łatwo dostać się dzięki bezpośrednim lotom WizzAir z Warszawy, Lublina, Wrocławia, Poznania czy Gdańska. Jak się przygotować? Na wycieczce będzie Wam potrzebny paszport, woda, jakieś przekąski, chusteczki lub papier toaletowy, poza wyznaczonymi miejscami na punktach kontrolnych w Strefie nie ma toalet, lub są, delikatnie mówiąc, niewyposażone. Obligatoryjne będą kryte buty, skarpetki zakrywające kostki, długie spodnie lub legginsy, koszula lub bluza z długim rękawem. Nakrycie głowy nie jest obowiązkowe, jednak przyda się przy szczególnie silnych upałach. Oczywiście warto się też przygotować na deszcz, jeśli taki pojawi się w prognozie na dzień wycieczki. Wycieczka nie wymaga specjalnej sprawności kondycyjnej, choć wejście na 10 piętro opuszczonego bloku w Prypeci, szczególnie wydostanie się na dach było małym wyzwaniem, ale każdy sobie poradzi. Czy taka wycieczka jest bezpieczna? Jak możecie przeczytać, żyję i mam się całkiem nieźle. Dawka napromieniowania, jaką otrzymałam nie różni się od tej, którą przyjęłam, spacerując pół dnia po Kijowie, czy innym dużym mieście, a to przecież jest bezpieczne. Trzeba uważać i patrzeć pod nogi, nie trudno się o coś w Zonie potknąć. Jednak do zwiedzanych budynków wiodą niemalże ścieżki, więc raczej nie są to misje samobójcze. Jeśli ktoś Wam będzie robił przykre uwagi z powodu celu wycieczki, jest po prostu niedoinformowany. Zdarza się. Zwiedzanie Strefy Wykluczenia jest całkowicie bezpieczne, o ile przestrzega się zasad. A Ty? Wybrał/ła byś się do Strefy Wykluczenia? A może to jednak dla Ciebie przesada? Koniecznie daj znać w komentarzu! A jeśli spodobał Ci się ten wpis i uznasz go za wartościowy, będzie mi miło, jeżeli podzielisz się nim z innymi korzystając z kolorowych przycisków poniżej. Dziękuję! Zapraszam Cię również na mój fan page na Facebooku Kto podróżuje ten żyje dwa razy, skąd dowiesz się gdzie aktualnie jestem i dokąd się wybieram. Do zobaczenia!Ukraina jest jedynym operatorem bloków jądrowych wyposażonych w reaktory WWER-1000, któremu udało się zdywersyfikować źródła dostaw paliwa jądrowego i korzysta z dostaw amerykańskiego Westinghouse. Paliwo jądrowe Westinghouse jest eksploatowane w 6 z 15 elektrowni jądrowych na Ukrainie. Podpisano też już umowę na wdrożenie goNaukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach Nysy. Mieliśmy pecha. Kiedy radioaktywna chmura z Czarnobyla przemieszczała się nad Opolszczyzną, nagle spadł ulewny deszcz. Z pomiarów radiometrycznych wynika, że skażenie radioaktywnym cezem było u nas nawet do 100 razy większe niż średnia jego wartość w Polsce. Ile nam z tego zostało?Pod lupąPod lupąW Polsce monitoring skażeń promieniotwórczych jest realizowany zgodnie z programem Państwowego Monitoringu Środowiska i zaleceniami Komisji Europejskiej. Powołano sieć placówek wykonujących pomiary skażeń promieniotwórczych w próbkach materiałów środowiskowych oraz żywności i w paszach. Z reguły działają w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Badają próbki mleka (raz w miesiącu), produkty spożywcze (raz na kwartał) oraz produkty rolno-spożywcze (średnio dwa razy do roku). Bardziej skomplikowane analizy wykonują laboratoria: Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, Państwowy Zakład Higieny w Warszawie, Instytut Energii Atomowej w Świerku, Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii w Warszawie i wiele kwietnia 1986 roku w Czarnobylu z powodu karygodnych błędów obsługi nastąpiła największa katastrofa w dziejach elektrowni jądrowych. W wyniku tej katastrofy zmarło 30 osób, ponad 200 zachorowało na chorobę popromienną, a z terenów w promieniu 30 km od elektrowni ewakuowano ponad 130 tys. ludzi. Skutki Czarnobyla były rejestrowane na terytorium Ukrainy, Białorusi i innych republik ówczesnego Związku Radzieckiego oraz w wielu krajach Europy i innych obszarach półkuli północnej. W Polsce ogromnemu skażeniu uległy okolice Opola. Nazwano to Anomalią Piszemy to wielkimi literami, bo termin ten funkcjonuje już jako nazwa własna - mówi prof. Maria Wacławek z Samodzielnej Katedry Biotechnologii i Biologii Molekularnej Wydziału Przyrodniczo-Technicznego Uniwersytetu Opolskiego. - Różnica skażeń wzięła się stąd, że w elektrowni czarnobylskiej w czasie awarii jednocześnie trwał pożar reaktora i nastąpił wybuch. Pierwiastki radioaktywne wzniosły się wysoko, a potem przesuwały się z masami powietrza, stopniowo osiadając na powierzchni ziemi. Radioaktywna chmura wędrowała w kierunku Skandynawii właśnie przez tereny Polski i Czech. Gdy nad Opolszczyzną przepływała kulminacyjna radioaktywna fala, akurat spadł deszcz. Dlatego skażenie w niektórych rejonach Opolszczyzny było sto razy większe od średniego skażenia w Polsce. Największe aktywności radiocezu odnotowano w okolicach Olesna i Łambinowic. To pokrywa się z mapą Anomalii Opolskiej opracowaną przez Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie w 1996 r. Można powiedzieć, że mieliśmy pecha - dodaje pani 1999 r. profesor Wacławek zajmuje się badaniami, które dotyczą przemieszczania się radionuklidów (głównie radiocezu) w środowisku. Kieruje ona zespołem badawczym, który w ramach polsko-czeskiego projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Regionalnego INTERREG IIIA, ocenia wpływ tego skażenia na środowisko. W skład jej zespolu badawczego, poza panią profesor, weszło pięciu pracowników UO: dr Agnieszka Dołhańczuk-Śródka, dr Małgorzata Rajfur, dr Andrzej Kłos, dr Tadeusz Majcherczyk i dr Zbigniew Ziembik. PODGRZYBKI NAJBARDZIEJ RADIOAKTYWNENaukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach obecnie wygląda promieniowanie gamma na pograniczu polsko-czeskim. Kolor czerwony oznacza najwyższy się, że dwadzieścia cztery lata po awarii w Czarnobylu radioaktywny cez ciągle jest obecny w naszych glebach. To dlatego, że jego czas tzw. połowicznego rozpadu (czas, gdy ilość pierwiastka zmniejsza się o połowę) wynosi 30,2 lat. To dość długo. Stąd wniosek, że sporo radiocezu nadal zalega na obszarach leśnych i Nasze badania pokazują, że największe stężenia radiocezu występują w warstwach powierzchniowych gleb leśnych. Stamtąd poprzez system korzeniowy są wbudowywane w strukturę drzew, krzewów i roślin - mówi prof. stężenie radiocezu znajduje się w owocnikach grzybów i może znacznie przewyższać jego stężenie w glebie. Najbardziej radioaktywne są podgrzybki brunatne (Xerocomus badius). - Nie trzeba się jednak niczego obawiać - uspokaja pani profesor. - Grzyby można spokojnie zbierać i konsumować. Obliczyliśmy, że szkodliwe dla zdrowia byłoby zjedzenie w ciągu roku 4 kilogramów suszu podgrzybka brunatnego zebranego z najbardziej skażonych terenów Opolszczyzny - tych badań podsuwają raczej pomysł na metodę pozbywania się radiocezu z gleby. Wystarczyłoby w tym miejscu hodować grzyby, a następnie usuwać terenach Polski opad radioaktywny w roku 1986 (po czarnobylskiej awarii) miał dużą wartość (19,01 kBq/m2), ale już w roku 1987 i następnych latach wartości te gwałtownie zmniejszyły się do zarejestrowanych w latach 70. i 80. Badania opolskich naukowców ujawniły jeszcze jeden zaskakujący wątek czarnobylskiej katastrofy. W latach sześćdziesiątych, czyli ponad dwadzieścia lat przed wybuchem w 1986 roku, odnotowano u nas prawie dwukrotnie wyższe skażenie niż po awarii to następstwem próbnych wybuchów broni jądrowej, przeprowadzanych równolegle w USA oraz w Związku Radzieckim - mówi prof. Wacławek. - Udało nam się to stwierdzić, bo potrafimy jednoznacznie rozdzielić udział radiocezu pochodzącego z awarii w Czarnobylu od udziału, będącego następstwem wybuchów broni jądrowej, czyli z lat PRAWDĘ CI POWIENaukowcy badali też aktywność radiocezu. Największa jego kondensacja jest w okolicach się do dyskusji na temat skutków awarii czarnobylskiej, naukowcy z Opola opublikowali artykuł, w którym opisywali radioaktywność kolejnych słoi rocznych przyrostów świerka pospolitego (Picea abies), rosnącego na terenie Anomalii Opolskiej. Jej poziom był taki sam w roku 1986, jak w latach 60. ubiegłego wieku od awarii ciągle trwa burzliwa dyskusja na temat następstw katastrofy czarnobylskiej. W czasie dorocznej, organizowanej przez prof. Wacławek, konferencji ECOpole '09 mówiono o wpływie katastrofy w Czarnobylu na zdrowie noworodków. Autorem badań był dr Hagen Scherb z Centrum Helmholtza w München (Niemcy).- Starał się on w nim udowodnić, że długoterminowe działanie dawki radioaktywnego opadu po katastrofie w Czarnobylu ma wpływ na zwiększoną liczbę martwych urodzeń, wady wrodzone i płeć człowieka. Dr Scherb pokazywał, że po katastrofie w Czarnobylu nastąpił wzrost liczby osób z zespołem Downa. Stwierdził także dysproporcje w płci u dzieci urodzonych w 1987 roku w niemal wszystkich krajach Europy Środkowej i Wschodniej - relacjonuje prof. Wacławek. - Tendencji takich nie zaobserwowano jednak w krajach Europy Zachodniej oraz w prof. Wacławek, trzeba być ostrożnym, interpretując takie dane:Nie ma pewności, że opisywane skutki wywołały akurat sugerowane przez dr. Scherba przyczyny. Minęło za mało czasu, żeby to jednoznacznie ocenić. Czytaj e-wydanie »
Czarnobyl mapa to interaktywny przewodnik po interesującym cię obszarze. Z łatwością można przybliżać i oddalać widok. Dla miast plan ulic jest bardzo szczegółowy gdyż zawiera też ważne urzędy, zabytki itp. Jeżeli dla lokalizacji: Czarnobyl chcesz znaleźć dokładny adres skorzystaj z wyszukiwarki.
26 kwietnia 1986 r. Czarnobyl stał się na chwilę najważniejszym miejscem na świecie. To tu miejsce miała bowiem największa katastrofa z udziałem radioaktywnych materiałów. I chociaż Czarnobyl – wycieczka inna niż wszystkie Czarnobyl to wycieczka inna niż wszystkie. To nie jest miejsce piękne, kolorowe, radosne. To nie jest miejsce, do którego jedziesz z uśmiechem, pełen ekscytacji. Bo Czarnobyl to miejsce bólu. Miejsce zadumy. Miejsce, przez które po cichu, bohatersko zginęło wielu. I jadąc tutaj musisz pamiętać o szacunku, który się należy temu miejscu. Wizyta w Czarnobylu to doświadczenie, którego nigdy nie zapomnisz, ale…. Jedź, jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat tego miejsca. Jeśli chcesz je lepiej zrozumieć. Jeśli chcesz oddać hołd tym, którzy tu polegli, którzy stracili swoje domy. Ale nigdy nie jedź, jeśli ma to być dla Ciebie rozrywka i adrenalina. Nie jedź jeśli traktujesz to miejsce jako kolejną cegiełkę do swojej listy podróży. Bo na to miejsca w Czarnobylu nie ma. Od lat wiedzieliśmy, że kiedyś tutaj pojedziemy. By zobaczyć, co się tutaj naprawdę wydarzyło. Po to, by zrozumieć miejsce tej potężnej katastrofy, która zmieniła życie wielu. By oddać hołd cichym bohaterom, którzy nawet nie wiedzieli, że próbują ratować nie tylko swoich Bliskich, ale także Europę… Czarnobyl – wycieczka – Historia katastrofy w Czarnobylu Zona w Czarnobylu zlokalizowana jest na pograniczu Ukrainy, Białorusi i Rosji, ok. 90km od Kijowa. Wyemitowana podczas katastrofy chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się nie tylko na tereny ówczesnego Związku Radzieckiego, ale także na pozostałe kraje Europy. Możliwość odwiedzenia zony w Czarnobylu istnieje tak naprawdę dopiero od kilku lat. Wedle ukraińskiego prawa, do zony, poza mieszkańcami i regularnymi pracownikami, mogą wjechać jedynie badacze. W praktyce od kilku ostatnich lat powstało wiele biur podróży, które organizują takie wycieczki. Teoretycznie na pozwoleniu na wjazd do zony jesteś więc naukowcem. W rzeczywistości jednak władze Ukrainy wiedzą, że odwiedzający z biurami zonę, nie są żadnymi naukowcami i w 2020 mają zaostrzyć prawo ukraińskie ale na pewno znajdzie sie sposób, że dalej móc odwiedzić to miejsce. Dla wielu nie jest to normalna destynacja na zwiedzanie. I zgadzamy się z tym – nie jest. Bo nie jest to miejsce w żaden sposób piękne ani radosne. Ale jest to prawdziwe, autentyczne miejsce, gdzie doszło do olbrzymiej katastrofy. I wycieczka do Czarnobyla to nie tylko wycieczka sama w sobie. Przede wszystkim bowiem jest to wielka lekcja historii i nie tylko, na temat jednej z największych katastrof na świecie. Katastrof, która dotknęła także Polskę i o której każdy powinien wiedzieć. I miejsce, któremu należy się ogromny szacunek. Dla tych, którzy tu polegli, dla tych, którzy nawet nie wiedzieli, że ratowali nie tylko swoich Bliskich, ale także świat. Dla tych cichych bohaterów, którzy dziś są przez wielu zapomnieni… A nie powinni być. Krótka historia katastrofy w Czarnobylu – zwiedzanie Czarnobyla Cały świat po dziś dzień zastanawia się, jak mogło dojść do tak potężnej katastrofy, która zmieniła życie nie tylko dzisiejszej Ukrainy, ale także wpływała na Europę. Jak można było ją ukrywać przed ludźmi i światem? Jak nagle niewidzialny wróg mógł zawładnąć powietrzem, którym oddychamy i wszystkim, co kiedykolwiek mieliśmy? Czarnobyl historia – Sowiecka propaganda a rzeczywistość – zwiedzanie Czarnobyla Jeszcze przed ukończeniem budowy elektrowni jądrowej w Czarnobylu, Związek Radziecki rozpoczął swoją propagandową grę z ludnością. Przede wszystkim przekonywano wszystkich, iż elektrownia jądrowa jest tak bezpieczna, że można ektrownię Czarnobylską postawić na środku Placu Czerwonego w Moskwie, bez żadnego ryzyka. Wmawiano tak ludziom, jak i później pracownikom elektrowni, że reaktor nigdy nie wybuchnie. Dzięki temu pracownicy byli spokojni podczas pracy, ale także przez to nie mieli pojęcia, jak postępować w razie kryzysu. Miejsce nazywano zresztą… pokojowym atomem w celach propogandowych ale także aby pokazać, że energia jądrowa to nie tylko wojna i pociski nuklearne! I wiele starszych ludzi po dziś dzień tak właśnie nazywa elektrownię jądrową w Czarnobylu, pamiętając propagandę sprzed lat. Wydaje się dziś to totalną abstrakcją, a jednak… system propagandy w Związku Radzieckim miał wielką siłę! Propaganda z resztą była na tyle silna, że wielu Ukraińców wierzy, że II wojna światowa rozpoczęła się na świecie w 1941 roku! Bowiem w ZSRR nie mówiło się nic o ataku na Polskę, o działaniach wojennych od 1939. I po dziś dzień na wielu pomnikach związanych z II wojną światową, nie tylko w Czarnobylu, ale także choćby w Moskwie – datą początkową będzie tam rok 1941 rok. Propaganda, cenzura, miały się świetnie… Czarnobyl – Wybuch reaktora – historia Czarnobyla Jak, w wielkim skrócie, doszło do największej katastrofy energetyki jądrowej na świecie? 25. kwietnia 1986 roku podjęto decyzję o przeprowadzeniu testów bezpieczeństwa. W ramach tego testu konieczne było wprowadzenie systemu w tzw. system awaryjny i wyłączenie niektórych systemów bezpieczeństwa odpowiedzialnych za kontrolę pracy reaktora. O ile dzienna zmiana w elektrowni była gotowa na przeprowadzenie testu i zaznajomiona z procedurami, o tyle na mocy decyzji władz Kijowa, eksperyment musiał zostać przesunięty na nocną zmianę. Oznaczało to tyle, że nocna zmiana nie miała tak naprawdę pojęcia, jak się taki test przeprowadza, co było katastrofalne w skutkach. W wyniku wielu błędów i braku wiedzy, w nocy roku doszło do dwóch wybuchów elektrowni jądrowej i katastrofy, która miała na zawsze zmienić to miejsce. Nie będziemy Wam opisywać dokładnie krok po kroku historii i przebiegu testu bezpieczeństwa, możecie o tym poczytać w wielu bardziej wyspecjalizowanych w tej tematyce źródłach. Warto tutaj wspomnieć, iż w Związku Radzieckim w owym czasie budowano elektrownie jądrowe z tzw. dodatnim współczynnikiem bo takie konstrukcje były tańsze w budowie. W tym samym czasie państwa zachodnie tj. Europa, USA, Kanada budowały elektrownie z tzw. ujemnym współczynnikiem. Oznacza to w dużym uproszeczeniu tyle, że te budowane w ZSRR elektrownie przy niektorolowaniu procesu, miały tendecje do wzrosu aktywności reaktora, co w dużym skrócie doprowadziło to wybuchu. Czarnobyl – radioaktywny pył – Czarnobyl bezpieczeństwo Musicie jednak wiedzieć, że w wyniku tej eksplozji, do atmosfery uwolnił się radioaktywny pył, z którego powstała radioaktywna chmura – niewidzialny wróg. Dozymetry czyli mierniki promieniowanie nie miały tak wysokiego limitu, by określić poziom promieniowania, więc tak naprawdę nikt z pracowników nocnej zmiany nie wiedział, na jaką dawkę promieniowania jest narażony. Śmiercionośny okazał się także płonący grafit, który po wybuchu znalazł się na obrzeżach reaktora czwartego, a który trzeba było kolejno uprzątnąć. Na miejsce katastrofy wezwano strażaków, którzy w wielu przypadkach nie mieli pojęcia, że gaszą coś więcej niż zwykły pożar… Nie oni jedyni nie wiedzieli, co się tak naprawdę wydarzyło… Czarnobyl – Ewakuacja ludności – Czarnobyl bezpieczeństwo Co w tym wszystkim jest najgorsze to fakt, że tuż po katastrofie, ludność mieszkająca dookoła elektrowni – tak w Prypeci jak i okolicznych miasteczkach i wioskach – nie miała pojęcia o wybuchu i niebezpieczeństwie. Władze zwlekały z informacją, podczas gdy w samej Prypeci tuż po katastrofie promieniowanie było 15tys. razy wyższe niż zwykle! Ludzie, nieświadomi sytuacji i zagrożenia, prowadzili normalny tryb, jak każdego innego dnia. Szli do pracy, dzieci bawiły się na podwórku, matki spacerowały z wózkami z malutkimi dziećmi, starsi debatowali na powietrzu. Tym samym przyjmowali niewiarygodnie wysokie promieniowanie! W końcu jednak, pod naciskiem znawców problemu i zagrożenia, podjęto decyzję o ewakuacji mieszkańców z okolic elektrowni i wyłączeniu obszarów dookoła. Był jeden podstawowy problem – wróg był niewidzialny! Wiele osób mieszkających w okolicach, wciąż pamiętało Niemców – wroga z bronią, wroga, który miał twarz. Dlaczego więc nagle przychodzą wojskowi i mówią, że trzeba się natychmiast wynosić ze swoich domów, zostawić swój dobytek i mówi o jakimś wrogu – promieniowaniu. O wrogu, którego nie da się zobaczyć. Dlatego też ludzie nie bardzo mieli ochotę na ewakuację. Ostatecznie władze powiedziały ludziom, iż wrócą do swoich domów za 3 dni. Nie muszą więc nic pakować, nie muszą zabierać walizek, pieniędzy. Przecież zaraz tutaj wrócą. I dopiero to przekonało wielu z nich do opuszczenia zony. A do domów po 3 dniach wrócić już nie mogli… Ewakuowano w sumie 162 wioski i miasta dookoła elektrowni, a od ewakuacji na wjazd do zony należy mieć pozwolenie. Oczywiście dzisiaj niektórzy powrócili do swoich domów w zonie, które zostawili tyle lat temu. Wielu z nich mieszka w takich samych domach, jak wtedy tj. bez prądu, bez bieżącej wody oraz bez ogrzewania. Codziennie dowożone są towary i żywność spoza zony, a część dochodu z wycieczek do Czarnobyla jest przeznaczana na pomoc aktualnym mieszkańcom. Takich osób jednak jest bardzo mało, w porównaniu do 1986 roku. Czarnobyl historia – Obchody 1986 Dezinformacja ludności była tak wielka, że 1. maja 1986 roku, w święto Pracy, gdy pozostałe kraje Europy zabroniły swoim obywatelom wychodzić z domów, w Kijowie w najlepsze trwały obchody 1. maja! Mnóstwo ludzi, dzieci, starszych, świętowało wspólnie, tańczyło, spędziło dzień na wolnym powietrzu. W tym samym czasie, gdy nas Kijowem i nie tylko, unosiła się już od kilku dni śmiercionośnia chmura radioaktywnych pyłów. Jednak władze ZSRR nie chciały informować swoich obywateli o zagrożeniu, wystawiając ich na ogromne ryzyko, na działanie niewidzialnego wroga. W pozostałych krajach Europy zabroniono wychodzenia z domu, a dzieciom już podawano płyn Lugola, który miał chronić tarczycę u dzieci. źródło: Alex Liudvikovskyi Czarnobyl po katastrofie – Budowa sarkofagu – zwiedzanie Czarnobyla Prócz katastrofy reaktora numer 4 i olbrzymiego promieniowania, cały czas istniało ryzyko kolejnego wybuchu. Dlatego też prócz jak najszybszej ewakuacji ludności, głównym celem było zahamowanie pożaru, by zapobiec kolenej eksplozji. O ile sam wybuch reaktora 4 wyrządził niewyobrażalne szkody, tak ciężko sobie nawet wyobrazić, co stałoby się, gdyby nastąpił kolejny wybuch i dawka promieniowania, i tak przekroczona o liczby nieobejmowane nawet skalą, była conajmniej podwojona! Dlatego też po ugaszeniu pożaru i zrzuceniu odpadów z dachu, podjęto decyzję o budowie powłoki nad sarkofagiem, która miała zablokować dalsze promieniowanie. Jeszcze w 1986 roku reaktor został zasłonięty powłoką z betonu, blokując w ten sposób dalsze promieniowanie, które mogłoby dalej skażać okolicę i nie tylko. O ile jednak pierwszy sarkofag niewątpliwie zablokował dalsze promieniowanie, tak z czasem zaczął chylić się ku zawaleniu. To oczywiście groziło ponownym skażeniem terenów, nie tylko na Ukrainie, ale także w całej Europie. Bowiem pod pierwszym sarkofagiem promieniowanie jest wciąż śmiercionośne. Czarnobyl – nowy sarkofag – Czarnobyl wycieczki Dlatego też podjęto decyzję o budowie nowego sarkofagu, który przykryć miał ten pierwszy. Dzięki temu reaktor i promieniowanie miały być chronione podwójnie. Wśród wielu projektów wygrał ten w formie łuku, który budowany był nie tak daleko od reaktora, jednak z dystansie bezpiecznym dla wykonawców projektu. Nowy sarkofag kosztował 2,2 mld dolarów i od samego początku wiedziano, że są to dla wykonawcy i inwestorów niejako pieniądze wyrzucone w błoto. Bowiem z ich perspektywy nie jest to inwestycja, choć powinna być tak postrzegana – jako inwestycja w bezpieczeństwo Europy. Nowy sarkofag to prawdziwy majstersztyk techniki. Ma on nie tyle chronić przed promieniowaniem ale jego głównym celem jest rozebranie starego sarkofagu i mozolne wydobywanie nadal prominiotwórzych elementów reaktora 4-go. Nowy sarkofag to swego rodzaju zaawansowana i zrobotyzowana linia produkcyjna, gdzie pracują tylko roboty i manipulatory i zajmują się rozbiórką starego sarkofagu. Nieopodal przygotowany jest specjalny magazyn, gdzie promieniotwórcze odpady są składowane. Szacuje się, żę taki proces potrwa ok. 100 lat. Tym samym niektórzy specjaliści wypowiadają się, że najprościej i najskuteczniej byłoby po prostu zalać całą readioaktwyną strefę reaktora 4-go betonem. Po zakończeniu budowy nowego sarkofagu, ten był przez 7 dni transportowany za pomocą specjalnych szyn, które skutecznie wsunęły nową powłokę nad stary sarkofag. Czarnobyl – katastrofa, której skutki widać po dziś dzień – zwiedzanie Czarnobyla Nigdy pewnie nie dowiemy się, ile tak naprawdę osób poniosło śmierć w wyniku katastrofy reaktora nr 4 elektrowni w Czarnobylu. Wedle oficjalnych źródeł pierwszego dnia zginęło 2 osoby, 28 osób w ciągu kilku następnych dni. Jednak prawdziwą liczbę znały pewnie jedynie władze ZSRR i nigdy jej nie ujawnią. Co jednak trzeba pamiętać to fakt, że choć może bezpośrednio w trakcie wybuchu nie zginęło aż tyle osób, to jednak wielu poniosło śmierć w wyniku przyjęcia ekstremalnie dużej dawki promieniowania i choroby popromiennej. W 1986 roku jedynym szpitalem w ZSRR, który wiedział, jak reagować w przypadku przyjęcia wysokiej dawki radiacji, był szpital w Moskwie. Toteż to tam zaczęto wysyłać osoby, które bezpośrednio zostały skażone. Jednak lekarze pracujący w tym szpitalu, od razu wiedzieli, jakie są szanse na uratowanie tych ludzi. Było to czekanie w ciszy na ich pewną śmierć… I prawda jest taka, że wielu bohaterów, cichych bohaterów Czarnobyla zakończyło swoje życie w bardzo młodym wieku. Dla przykładu – spośród 600 pilotów (młodych mężczyzn) biorących udział w akcji gaszenia reaktora, po dziś dzień żyje jedynie ok. 100 osób… A wiele osób, spośród tych, które przeżyły, po dziś dzień walczy ze skutkami zdrowotnymi spowodowanymi promieniowaniem. Dlatego też oszacowanie dokładnej liczby osób, które poniosły śmierć jest praktycznie niemożliwa. Nieoficjalnie mówi się o ok. 100 tys. osób, prawdziwej i oficjalnej liczby jednak nigdy nie poznamy. Czarnobyl – wycieczki – Czarnobyl dzisiaj – zwiedzanie Czarnobyla Od katastrofy minęło jednak już 34 lata. 34 lata od ewakuacji ludności, od wycięcia wszystkich drzew w zonie, odkąd miejsce to dosłownie obumarło. Opuszczone domy, instytucje, parki i kolorowe skwery niegdyś będące symbolem dobrobytu dziś stoją opuszczone. Dziś zona porasta wielkim lasem, drzewami, które samodzielnie postanowiły tutaj właśnie rosnąć, wbrew promieniowaniu. Na ścieżkach i punktach kontrolnych zaczepiają radośnie merdające ogonem psy, zachęcające do zabawy. Mieszkają tutaj konie, koty, ponoć sporo ptaków, dziki. Widać zatem, że natura sama postanowiła opanować to miejsce, nie bacząc na to, co stało się 34 lata temu. Są tutaj także ludzie, którzy postanowili wrócić do swoich domów. Wiele z nich jest już starszymi ludźmi, domy zaś pozostają w większości takie, jak po opuszczeniu tj. bez prądu, bez bieżącej wody oraz bez ogrzewania. Codziennie dowożone są do nich produkty spożywcze, w końcu nie można w zonie nic uprawiać ze względu na wciąż napromieniowane grunty. Dostają także regularnie pomoc od władz Ukrainy, zaś część dochodu z wycieczek do Czarnobyla jest przeznaczana właśnie na wsparcie mieszkańców zony. Dzisiaj mieszkają tutaj także ci, którzy pracują przy elektrowni. Bo tak, wciąż pracują tutaj ludzie. Choćby przy sarkofagu, który budowano przez ostatnich kilka lat, by pokryć nim poprzedni sarkofag i zmniejszych promieniowanie. Zatem codziennie w miasteczku Czarnobyl mieszka 3500 ludzi, którzy po 15 dniach muszą opuścić zonę i zostają wymienieni na kolejnych 3500 osób, które pracują w tutejszej elektrowni, administracji itd. Do zony jednak po dziś dzień nie mają wstępu dzieci. Bo to właśnie najmłodsi są najbardziej narażeni na negatywne skutki promieniowania. Jeśli więc myślisz o zabraniu swoich dzieci do Czarnobyla – zapomnij. Czarnobyl – wycieczka – informacje praktyczne – zwiedzanie Czarnobyla Dzisiaj wiele biur podróży tak ukraińskich, jak i w Polsce organizuje wycieczki do Czarnobyla. Do zony możesz wybrać się na 1-2-3 lub 4 dni. Oczywiście im więcej dni tym odpowiedno wyższa cena takiej wycieczki i wyższy poziom promieniowania, ale nawet w przypadku wycieczki jednodniowej ceny różnią się między biurami. Nie bierz najtańszej wycieczki – te zazwyczaj są w bardzo dużych grupach, a to nie jest zbyt komfortowe podczas zwiedzania takiego miejsca jak Czarnobyl. Musisz wiedzieć, że zwiedzanie Czarnobyla do najtańszych nie należy. My wybraliśmy się na wycieczkę jednodniową z biurem Solo East, za którą zapłaciliśmy 87 dolarów od osoby. W cenie mieliśmy anglojęzycznego przewodnika, transport vanem, wejścia do zony, lunch w lokalnej kantynie. Jeśli chcesz mieć swój własny licznik Geigera – ten jest dodatkowo płatny – 8 dolarów. W praktyce jednak przewodnik ma ze sobą cały czas swój licznik, który chętnie użycza. Wybraliśmy się na wycieczkę w ostatni dzień roku, tj. 31. grudnia, dzięki czemu w Czarnobylu było bardzo mało ludzi. Nasza grupa składała się z 16 uczestników (wraz z nami) i jednego przewodnika. W takiej grupie Czarnobyl i wycieczka tutaj są wciąż komfortowe. Jak wyglądają wycieczki do Czarnobyla w praktyce – zwiedzanie Czarnobyla Jednodniowa wycieczka rusza o godzinie 8 rano i bardzo ważne, by pojawić się 10-15 min wcześniej na miejscu zbiórki. Trzeba uregulować płatność za wycieczkę oraz sprawdzane jest, czy na pewno wziąłeś ze sobą paszport. Tak, bez paszportu nie zostaniesz wpuszczony do zony, więc pamiętaj o nim! Dalej rusza się w drogę ku zonie czarnobylskiej vanem. Dojazd do zony zajmuje ok. 1,5h, a w jego trakcie w vanie puszczane są filmy dokumentalne, wprowadzające w historię Czarnobyla. Jeśli masz wycieczkę z lunchem – jeszcze w trasie musisz poinformować jakie danie wybierasz – kurczaka, wieprzowinę czy danie wegetariańskie. Żywność jest codziennie dostarczana do czarnobylskiej kantyny z Kijowa, więc muszą się od razu przygotować na daną ilość porcji. Po dotarciu do wjazdu do zony – przewodnik idzie wraz z pozwoleniami na wjazd do punktu kontrolnego, dalej zaś przedstawiciel armii przychodzi sprawdzić wszystkie paszporty i zeskanować kody z pozwoleń na wjazd do zony. Wtedy dostajesz także swój personalny licznik promieniowania, który przez cały czas trwania wycieczki musisz nosić na sznurku na szyi. Czarnobyl wycieczka – Wjazd do zony I to teraz zaczyna się Twoja prawdziwa wyprawa dookoła Czarnobyla. Zobaczysz mnóstwo widoków, które przewijały się w internecie, w filmach. Widoki, które nabierają zupełnie innego znaczenia, gdy jesteś w Czarnobylu osobiście. Ogrom tego miejsca, jego cisza – jest niewyobrażalna. Tak naprawdę nie rozumiesz tego miejsca dopóki nie ujrzysz na własne oczy. Oficjalnie, wejście do jakiegokolwiek budynku w zonie czarnobylskiej jest zabronione. W praktyce większość przewodników, znając dane miejsce i ich stan, zezwala na kilkuminutowe wejście. Pamiętaj jednak, by ściśle iść za wskazówkami przewodnika. Jeśli mówi, że dany budynek grozi zawaleniem, to wie, co mówi. Musisz wziąć pod uwagę, że cała zona została opuszczona 34 lata temu. Od tej pory nikt tutaj niczego nie remontował, a wszystko stało pozostawione samemu sobie, wraz z promieniowaniem i warunkami atmosferycznymi, a także upływającym czasem. Wjeżdżając do zony, wjeżdzasz najpierw do tzw. zony buforowej, czyli okręgu 30km dookoła zony 10km. Dlatego że zona dzieli się właśnie na 2 części. Zona 10km to cały obszar- okrąg 10km dookoła reaktora. Dalej zaś jest strefa buforowa, w sumie więc cała zona to obszar o promieniu 40km dookoła reaktora. Dla zobrazowania – zona czarnobylska zajmuje obszar równy 15% terytorium Belgii. Zobaczysz wiele opuszczonych wiosek, wybierzesz się do miasta Czarnobyl, gdzie promieniowanie jest dokładnie na takim samym poziomie, jak w Kijowie tego samego dnia! Czarnobyl kiedyś i dziś – Czarnobyl – wycieczka – zwiedzanie Czarnobyla Wszędzie jesteś w towarzystwie przewodnika, który opowiada Ci o danym miejscu. Mieliśmy także to szczęście, że nasz przewodnik – Alex, miał ze sobą album ze zdjęciami, w których miał także zdjęcia odwiedzanych przez nas miejsc z czasów ich świetności, sprzed katastrofy. Dzięki temu mogliśmy jeszcze bardziej zobrazować sobie ogrom katastrofy. Zobaczysz budynek sądu, w którym odbywał się proces, w którym sądzeni byli winowajcy katastrofy w Czarnobylu. Ujrzysz wiele komunistycznych pomników i zastanowisz się, co one tutaj robią? Ukraina po obaleniu Związku Radzieckiego weszła na drogę dekomunizacji. Z racji jednak tego, iż katastrofa w Czarnobylu była kilka lat wcześniej – pomników Lenina nigdy stąd nie usunięto. Bowiem co jest w zonie czarnobylskiej, musi pozostać w zonie, by nie rozprzestrzeniać promieniowania. Co szokujące to fakt, że zdarzają się ludzie, którzy wywożą z Czarnobyla rzeczy. Po dziś dzień kupując używane przedmioty, ale także nowe mieszkania, praktyką jest przynoszenie ze sobą licznika Geigera. Zdarzały się sytuacje, gdy w nowo-wybudowanych mieszkaniach znalazły się elementy przywiezione z zony w Czarnobylu. Sprawdzano je licznikiem Geigera i wykazały bardzo wysoki poziom radioaktywności – były to metalowe pręty w ścianach. Wyobraź sobie mieszkanie w takim miejscu, gdzie nie masz świadomości, że po cichu, w nieświadomości, cały czas przyjmujesz promieniowanie…To samo tyczy się najróżniejszych przedmiotów używanych codziennego użytku. Wiele z nich może być przywiezionych z Czarnobyla, jako że ludzie musieli zostawić cały swój dobytek. Czarnobyl – wycieczka dookoła Prypeci – zwiedzanie Czarnobyla Prypeć – miasto, które było przykładem nowoczesności Związku Radzieckiego. Miasto, z którego piękne foldery ze zdjęciami były pokazywane w innych zakątkach ZSRR, by pokazać jak wyglądać będą przyszłe miasta. Jak ZSRR jest bogate, potężne, czcigodne. Bo jak na tamte czasy Prypeć była niezwykle nowoczesna! Zbudowana od podstaw w 1970 roku, zamieszkana przez 43 tys. osób, z czego 7 tys. pracowało w elektrowni. Miasto przyszłości, miasto ludzi bogatych i dostatku, miasto ludzi młodych (średni wiek mieszkańców Prypeci wynosił 33 lata!). Wypłaty były tutaj 3x wyższe niż w Kijowie, a co dziesiąty mieszkaniec posiadał samochód. W Prypeci były teatry, supermarkety, hotele i restauracje, wesołe miasteczko. Były skwery pełne kwiatów, największy basen całego Związku Radzieckiego, stadion. Było tutaj wszystko, o czym można było marzyć w latach 80-tych w czasach komunizmu, a o czym inne zakątki ZSRR nawet nie śmiały pomyśleć. Prypeć. Miasto, które przestało istnieć 16 lat po jego założeniu. Które z miejsca nowoczesnego i kolorowego, stało się miastem-widmo. W którym niegdyś wesołe miasteczko ironicznie śmieje się pod nosem z rzeczywistości. Gdzie te dzieci bawiące się na placach zabaw? Co z najlepszymi pływakami na największym basenie ZSRR? Gdzie ludzie dumnie kroczący między półkami w supermarkecie pełnym towarów? Gdzie te wszystkie samochody, gdzie plotkujące w alejkach matki doglądające swoich pociech? Nie ma. I najpewniej nigdy już nie będzie. Są za to opuszczone bloki i apartamentowce. Są drzewa porastające skwery i stadion. Porozbijane szyby w oknach, porozrzucane ubrania, lodówki w sklepach. Jest ten straszny diabelski młyn, którego widok sam w sobie jest…diabelski. Wycieczka do Czarnobyla – Radar Radziecki Jeden z największych sekretów Związku Radzieckiego. Potężna konstrukcja, która kosztowała 2x tyle co budowa całej elektrowni w Czarnobylu – 7 mld dolarów! Coś, co wyrasta nagle znikąd i nie jesteś w stanie objąć tego wzrokiem ani na jednym zdjęciu. Wyłania się powoli spośród drzew i sam nie wiesz co to… No widzisz, dla tej właśnie konstrukcji powstała elektrownia w Czarnobylu, by energetycznie zasilać ten…radar! Niesamowita konstrukcja miała przechwytywać sygnały rakietowe i posiadać zasięg aż do USA! Sygnał miał być przekazywany w sposób łukowy poza atmosferę i z powrotem ku ziemi. W czasach zimnej wojny i napięcia pomiędzy USA i ZSRR i poczucia ciągłego zagrożenia, państwa próbowały się prześcignąć w nowoczesnych rozwiązaniach, które mogły przechwytywać wrogie sygnały. źródło: Alex Liudvikovskyi Co ciekawe i wydaje się niemożliwe – rzekomo konstrukcja ta…nigdy nie działała! Tak twierdziły bowiem władze ZSRR, jednak mało kto wierzy, że wyrzucono by 7mld dolarów na coś, co miałoby nie działać. Gdy pojawiały się z zagranicy zapytania o dziwną konstrukcję pojawiającą się na radarach, władze ZSRR obstawały przy wersji, że jest to miejsce organizowania obozów letnich dla dzieci. Gdy ta wersja została obalona, wymyślono i mówiono, że jest to wielka antena radiowa, która ma zapewnić żołnierzom możliwość słuchania muzyki. Nawet mieszkańcy okolic nie mieli pojęcia, co to tak naprawdę jest! Dziś zaś na pewno symbol imperializmu i potrzeby wyższości, symbol propagandy i zakłamania, jeden z wielu symboli Zimnej Wojny. Czarnobyl – czy w Czarnobylu jest bezpiecznie? Czarnobyl – wycieczka – bezpieczeństwo Wiele osób twierdzi, że Czarnobyl i wycieczka są niebezpieczne. Wielu Ukraińców wierzy, że wejście do zony to gwarancja nowotwora. Z drugiej strony druga część Ukraińców, ta starsza, która pamięta czasy komunizmu, wciąż wierzy w propagandę “bezpiecznego atomu”. Stąd zdania na samej Ukrainie są mocno podzielone. Zaś za granicami Ukrainy większość twierdzi, że Czarnobyl jest dziś niebezpieczny i nie powinno się tam jechać. Dzisiaj tak naprawdę większość odwiedzanych w ramach wycieczki miejsc ma promieniowanie na takim samym poziomie jak Kijów. Rano przed wyruszeniem na wycieczkę, sprawdza się poziom promieniowania w Kijowie na liczniku Geigera. W dniu naszej wycieczki poziom promieniowania w Kijowie wynosił (micro Sivert). Zaś przy wjeździe do zony było to Największe promieniowanie, które widzieliśmy, było w okolicach przedszkola i w supermarkecie w Prypeci. Tak naprawdę, w trakcie jednodniowej wycieczki szanse na przyjęcie wysokiego promieniowania są bardzo niskie. Przed opuszczeniem zony, wracając do Kijowie, przejdziesz dwie kontrole napromieniowania. Najpierw podczas wyjazdu z zony 10km od reaktora, dalej zaś przy całkowitym wyjeździe z zony czarnobylskiej. Co do jednak życia w samej zonie…Na to, by życie tutaj było bezpieczne, trzeba będzie wciąż czekać wiele lat… O ile odkąd reaktor zakryto nowym sarkofagiem, promieniowanie w wielu miejscach diametralnie spadło, tak niestety grunty są skażone. Według naukowców na ustanie samej radiacji, trzeba czekać około 300 lat. Jednak pozostaje problem odpadów promieniotwórczych, w tym przede wszystkim uran, który został uwolniony w wyniku eksplozji. Na to, by uran przestał zagrażać życiu, trzeba czekać ok. 240 tysięcy lat! Zatem życie w zonie tak naprawdę nigdy nie będzie bezpieczne! Czarnobyl – wycieczka – Środki bezpieczeństwa W trakcie kontroli przy wyjeździe z zony, stajesz na specjalnej maszynie, na której musisz dokładnie przystawić swoje buty oraz ręce. Po kilku sekundach zapala się lampka – zielona mówi, iż przyjąłeś bezpieczny poziom promieniowania i możesz opuścić zonę. W przypadku czerwonej kontrolki – będziesz poproszony o spłukanie wodą butów i spodni i ponowną kontrolę. Jeśli po tym wciąż będzie się palić czerwona lampka, w większości przypadków będziesz musiał zostawić swoje buty – nie możesz bowiem wywieźć napromieniowanych butów z zony. Prócz tego w trakcie całej wycieczki, od postawienia pierwszego kroku, masz na szyi personalny licznik, który dostajesz przy wejściu do zony. Ważne, by był cały czas na wierzchu, na Twojej szyi. Absorbuje on cały czas poziom napromieniowania, które przyjąłeś w trakcie Twojej wycieczki i jest sprawdzane przy wyjeździe z zony. Możesz także wynająć przy wjeździe do zony osobisty licznik Geigera, który będzie cały czas pokazywał poziom radiacji, a w razie przekroczenia bezpiecznego poziomu – zacznie dzwonić. Prócz tego jednak Twój przewodnik ma ze sobą cały czas licznik Geigera, na którym będzie Ci pokazywać poziom promieniowania. Tak naprawdę, jeśli słuchasz zaleceń swojego przewodnika – osoby, która została specjalnie przeszkolona do pracy w Czarnobylu, a także stosujesz się do zasad panujących w Czarnobylu, Twój pobyt w zonie jest jak najbardziej bezpieczny. Zasady obowiązujące w Czarnobylu – Czarnobyl wycieczki Jadąc do zony w Czarnobylu jest kilka podstawowych zasad, które musisz przestrzegać. Weź sobie je do serca jeszcze przed wyjazdem, a wszystko będzie dobrze. Jakie to zasady? Weź ze sobą swój paszport. Bez paszportu nie zostaniesz wpuszczony do zonyMiej na sobie zakryte buty z grubą podeszwą, a także długie spodnie i najlepiej także długi rękaw. Największe promieniowanie jest przy gruncie, więc w pierwszej kolejności zagrożone są Twoje nogiZakaz fotografowania żołnierzy i punktów kontrolnychNie siadaj, nie kładź się na gruncie, nie kładź niczego na gruncieNie jedz i nie pij niczego na otwartym powietrzu. Możesz jeść i pić w busie i kantynieZakaz spożywania alkoholuNic ni wynoś z zonyNie zachowuj się jak w miejscu rozrywki, jesteś w miejscu katastrofy. Czarnobyl – wycieczka – kiedy jechać do Czarnobyla? Czarnobyl, jak każde miejsce, zmienia swoje oblicze w zależności od pory roku. Wtedy też zmieniają się odczucia i wrażenia wizytujących. My wybraliśmy zimę i z naszej perspektywy jest to najbardziej autentyczna pora roku na wizytę w Czarnobylu. Sami przewodnicy, osoby które widzą to miejsce na codzień, mówią, że widoki wiosną i latem są zupełnie inne, a i przez to także odczucia. Czarnobyl – wycieczka latem czy zimą? Czarnobyl wycieczki W zimie śnieg, szarość dnia, zimno, brak liści na drzewach sprawiają, że miejsce staje się bardziej autentyczne i można ujrzeć cały dramatyzm tego miejsca. Do tego i widoczność jest lepsza. Bowiem w lecie wszystkie drzewa pokryte są zielonymi liśćmi, skwery pokryte dzikimi kwiatami. Obraz jest dużo bardziej pozytywny, a i widoczność gorsza. Musicie bowiem wiedzieć, że przez ponad 30 lat od wycięcia wszystkich drzew, zona w Czarnobylu porośnięta jest…dzikim lasem! Dlatego też w lecie nie widać opuszczonych blokowisk, zakrytych drzewami. Czarnobyl i wycieczka w zimie nie jest taka straszna pod względem temperatury, jak mogłoby się wydawać. Bowiem pomiędzy kolejnymi miejscami poruszacie się vanem, w którym możecie się zagrzać. A olbrzymia ilość drzew okrywa przed wiatrem. Z naszej perspektywy zima to strzał w dziesiątkę. Łatwiej jest zrozumieć dramatyzm tego miejsca. Czarnobyl – wycieczka – kiedy jest najmniej ludzi? Co do zasady, w Czarnobylu zawsze najwięcej ludzi jest oczywiście w weekend. Środek tygodnia to zatem czas, kiedy ludzi jest zdecydowanie mniej. W niektórych biurach celowo podwyższane są także ceny wycieczek na weekend. Do tego musicie wiedzieć, że rok 2019 był rekordowy, jeśli chodzi o ilość odwiedzających. Dla zobrazowania – w 2001 roku Czarnobyl odwiedziło 300 osób, w 2017 – 37 tys. osób. W 2019 roku, po emisji serialu HBO Czarnobyl i wycieczkę tutaj odbyło…120 tys. osób! Dlatego najlepiej wybrać taką datę, która jest nieoczywista. W naszym wypadku był to ostatni dzień roku 2019. Wszyscy wtedy przygotowywali się do wieczornego świętowania, a w Czarnobylu prócz nas, spotkaliśmy tylko jedną wycieczkę, wszędzie nasza grupa była całkiem sama. Podobnie może być w przypadku innych dat – jak Boże Narodzenie, Wielkanoc. Pamiętaj bowiem, że Ukraińcy obchodzą swoje święta w innym terminie niż my. Zatem nasze Święta, to dni robocze na Ukrainie, ale też dni, kiedy niewiele osób wybierze się na taką wycieczkę. Bo katolicy wtedy skupiają się na świętowaniu właśnie. I takich dat na pewno jest dużo więcej, warto więc dobrze sobie taką wycieczkę zaplanować, wraz z kalendarzem. Czarnobyl – wycieczka – czy warto jechać do Czarnobyla? Od lat wiedzieliśmy, że chcemy zobaczyć Czarnobyl. Wiele jednak osób mówiło, że to nie jest normalny kierunek, że jest niebezpiecznie, że tam nie wolno jechać. My jednak już kilka lat temu wiedzieliśmy, że tam kiedyś pojedziemy. Bo co innego czytać o Czarnobylu z książek, oglądać filmy, a co innego zobaczyć to miejsce na żywo. Dopiero ta wycieczka uzmysłowiła nam tak naprawdę ogrom katastrofy w Czarnobylu. Było to namacalne, mogliśmy mieć opuszczone miejsce w zonie na wyciągnięcie ręki. Zobaczyć opuszczone przedszkole, domy, “wesołe miasteczko”, nowoczesne na tamte czasy miasto Prypeć. Tak naprawdę żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać tych widoków, emocji, które szargają na widok tego miejsca. I jesteśmy bardzo wdzięczni, że mogliśmy Czarnobyl zobaczyć. Bo była to dla nas wielka lekcja historii – bolesnej, smutnej, ale ważnej dla każdego z nas. Ale także lekcja szacunku do każdej minuty swojego życia. Lekcja doceniania, lekcja tego, że nic nie jest “na zawsze”, a wszystko jest bardzo kruche. Wróciliśmy z Czarnobyla w ciszy. Z milionem myśli, które kotłują nam się w sercach, ze łzami w oczach, które spływały po policzkach na widok porzuconych lalek i bucików dziecięcych. Nie zapomnimy tych widoków do końca swojego życia. Czarnobyl – wycieczka – historia Czarnobyla widziana na własne oczy Musisz wiedzieć, że był to dla nas bardzo trudny do napisania tekst. Nie opowiadał bowiem o lekkich doświadczeniach, o pięknych, kolorowych miejscach. Czarnobyl i tamtejsza katastrofa są tematem trudnym, szargają nami skrajne emocje i mnóstwo myśli, które staraliśmy się w tym tekście złożyć w całość, ale też przekazać Ci kompendium naszej wiedzy i doświadczeń o i z Czarnobyla. Dostajemy wiele pytań o to, jak było w Czarnobylu – wybaczcie, nie jesteśmy w stanie określić tego jednym słowem. Nie użyjemy też słowa “super”, “genialnie”, bo tam tak nie jest i użycie tych słów uważamy za niestosowne w przypadku tego Czarnobyla. Możemy Wam jednak powiedzieć, że jest to jedno z tych miejsc, które wywarły na nas potężne wrażenie, a tamtejszych widoków się nie zapomina. I owszem, ilość turystów drastycznie wzrasta i zapewne wycieczka ta będzie się stawać coraz bardziej komercyjna. Są to dylematy wielu destynacji. Pamiętaj jednak, że to, jak będzie w Czarnobylu, zależy także od Ciebie, Twojego zachowania i tego, jak podejdziesz do Czarnobyla i wycieczki. Czy weźmiesz to za kolejną przygodę i zabawę, czy też weźmiesz to za lekcję i wykażesz się pokorą. Bardzo byśmy chcieli, byś wybrał to drugie. WYBIERASZ SIĘ W PODRÓŻ? Szukasz inspiracji podróżniczych? Zobacz inne nasze posty! Koniecznie zobacz nasz wpis ze zwiedzania Kijowa, w którym znajdziesz mnóstwo inspiracji!Już wkrótce pojawi się także nasz vlog z Czarnobyla i Kijowa – nie zapomnij zasubskrybować nasz kanał na Youtube, byś dostał powiadomienie o nowym vlogu!Zobacz, co słychać na naszych kanałach w Social Mediach: Instagram, Facebook, Youtube! Czekają tam na Ciebie inspiracje z wielu zakątków świata!A może masz ochotę zostawić tu po sobie ślad? Będzie nam bardzo miło, jeśli zechcesz zostawić komentarz pod tym postem! Dzięki temu wiemy, że to, co tutaj piszemy, jest przez Was czytane i że to ma sens ? Sukces miniserialu HBO "Czarnobyl" zwiększył liczbę odwiedzających do 124 tys. w 2019 r. – to dwukrotnie więcej w porównaniu z rokiem poprzednim. Państwowa Agencja Zarządzania Strefą Pożary na Ukrainie, zwłaszcza w pobliżu byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu wzbudziły spore zainteresowanie, bo ogień podszedł bardzo blisko kompleksu zabudowań elektrowni. Wraz z wybuchem pożarów, uruchomiono usługę mapowania awaryjnego Copernicus, a misja satelitarna Copernicus Sentinel-2 zobrazowała pożary i dym oraz odwzorowała powstały obszar spalonej ziemi. Przetworzony obszar zasięgu pożaru w pobliżu byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Dane: ESA / Sentinel-2 Jak się okazało, ogień w pobliżu elektrowni objął spory teren. Animacja 3 zdjęć pokazuje sytuację przed pożarami z 7 kwietnia, a następnie dwa obrazy z 12 kwietnia 2020 roku. Na jednym widać gęsty dym, a na drugim odwzorowano obszar zasięgu pożaru (różowy odcień). Na szczęście opady deszczu pomogły strażakom w opanowaniu pożaru i większość ognisk w pobliżu elektrowni zgasła. Skupienie uwagi opinii publicznej na te pożary było sporo, bo obawiano się, że ogień może dotrzeć do nieczynnego reaktora jądrowego i miejsca składowania odpadów radioaktywnych. Ponadto przypuszczano, że może istnieć ryzyko zwiększonego promieniowania w wyniku spalania skażonego lasu i gleby. Bezpośrednie pomiary wykonywane na miejscu wykluczyły jednak taką możliwość, bo wzrost promieniowanie wykryto tylko nieznaczny i lokalny. O skażeniu radiacyjnym Ukrainy i Europy nie mogło być mowy. Zasięg pożaru w pobliżu kompleksu byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu Pożary wokół Czarnobyla są zjawiskiem sezonowym, ale w tym roku były gorsze niż zwykle ze względu na łagodną zimę i wiosnę, które spowodowały, że ściółka lasu była sucha. Ponadto do wybuchu pożarów często dochodzi w wyniku zaprószenia ognia lub wypalania traw, a następnie przemieszczenia się ognia na teren leśny. Każdy z dwóch satelitów Copernicus Sentinel-2 jest wyposażony w szerokopasmowy czujnik wielospektralny, który może obrazować obszar w 13 pasmach widmowych. DobraPogoda24, ESA / Sentinel-2